piątek, 28 września 2012

Chapter One .

Dzisiaj papa wygłaszał przemówienie na temat nowego roku szkolnego. Do przedstawienia zostało mi trzydzieści minut. Jestem tu od wczoraj. Nie zwiedzałam niczego. Szczerze mówiąc, siedziałam w pokoju. Nie cieszył mnie fakt, że muszę tu zostać całe cztery lata, a nawet więcej. Moja siostra zachowywała się wręcz przeciwnie. Wczoraj, mimo późnej godziny i patrolów ochroniarzy ona chciała wyjść z przydzielonego nam pokoju i poznać wszystkich wraz z okolicą. Ja wolałam się rozpakować i poleniuchować w ciepłym wygodnym łóżeczku. Ale muszę iść na głupie rozpoczęcie roku. I mam się jeszcze ubrać na galowo. Wyobrażacie sobie ? Nigdy w życiu nie ubrałam sukienki. Szczerze, to nigdy świadomie nie ubrałam sukienki. W wieku małego dzidziusia nawet przecież nie zwraca się uwagi, w co jesteśmy ubrani. Zaczęłam nucić sobie piosenkę Katy Perry - E.T . Poszłam pod prysznic. Ku memu zdziwieniu leciała lodowata woda. Ale była tak kojąca, że nie zwracałam uwagi na chłód. Wyszłam spod prysznica i zajęłam się włosami. Następnie umyłam zęby, ubrałam się i znowu poprawiłam włosy. Pomalowałam lekko rzęsy i wyszłam z pokoju. Moja siostra już po kilku minutach stała przy mnie ubrana w to. Włosy zostawiła rozpuszczone. Zaśmiałam się, widząc jak się ubrała.
- Ojciec cię zabije . - wypowiedziałyśmy obie, po czym zaśmiałyśmy się głośno.
- Ciebie zabije za to, że nie masz stroju galowego . - powiedziała Alxa.
- A ciebie za to, że się wystroiłaś. To miała być tylko głupia sukienka . - powiedziałam wywracając oczyma.
- Witajcie wszyscy w szkole Raymonda - usłyszałyśmy głos papy. Spojrzałyśmy na siebie z przerażeniem w oczach. Miałyśmy wygłosić obie przemówienie. Nie czekając na siostrę, biegiem pobiegłam w stronę spotkania. Pomagały mi w tym słowa taty, które wymawiał z takim spokojem, jakby to o niczym nie świadczyło.  Gdy dobiegłam wraz z siostrą , mój tata wypowiadał ostatnie słowa - Pamiętajcie dzieci, że bez nauki nigdzie w życiu nie dojdziecie. Szkoła została założona, abyście mogli się kształcić. I przysięgam, że jeśli przyłapie kogoś dwa razy na paleniu lub w żeńskim lub męskim budynku, zostaniecie wydaleni ze szkoły. Jednakże, chciałbym również was powitać oficjalnie, szczególnie pierwszoklasistów. A więc, nie będę dłużej przeciągać. Scena należy dla uczniów ! - skończył tata bijąc brawo. Wszyscy powtórzyli czynność, bez wyjątku. Od razu zauważyłam, że każdy boi się mego taty, gdyż gdy przemawiał NIKT nie rozmawiał. Każdy zachowywał się przyzwoicie. Nieśmiało weszłam na scenę, gdzie zauważyłam, jak tata odchodzi i wchodzi do wielkiego budynku. Westchnęłam cicho i przymrużyłam oczy. Zaraz po czym wzięłam głęboki wdech i z uśmiechem na ustach powiedziałam do mikrofonu .
- Cześć wszystkim. Jestem Violetta, mam nadzieję, że nie stracicie uszu przy moim jazgocie - usłyszałam śmiechy i zaczęłam śpiewać. [PIOSENKA] . Gdy skończyłam, usłyszałam głośne brawa, gwizdanie i krzyki BIS, który przerodził się w jeden. Westchnęłam - Wybaczcie, ale dzisiaj nic już dla was nie zaśpiewam. Przykro mi, oddaję głos przewodniczącej szkoły. - powiedziałam i zeszłam ze sceny. Usłyszałam słowa przewodniczącej ,, To była Violetta, która będzie śpiewać dla was na najbliższym koncercie. Proszę głośne brawa dla niej !'' . Zrobiło mi się tak ciepło na sercu, nie wiem czemu. Mimo tego, że zawsze bałam się występować na scenie.. Spodobało mi się to. Nie rozumiem, zawsze miałam lęk jak śpiewałam nawet przed mamą. A tu, przed wszystkimi ludźmi bez stresu zaśpiewałam.. Ta szkoła ma na mnie zły wpływ. Nagle potknęłam się o nogę mojej siostry. Wylądowałam na trawie.
- Alex !  To nie było miłe ! Będzie zemsta łosiu !!- krzyknęłam. Wywróciłam oczami i wstałam , otrzepując się - Idiotka.
- Ykhym. - usłyszałam. Podniosłam wzrok i ujrzałam jedną z nauczycielek patrzącą na mnie surowym wzrokiem. Spojrzałam na dół. Oić. Musiało mi się pomylić, bo potknęłam się o nogę mojej chciwej siostry, lecz o korzeń. Ale przecież wyraźnie widziałam jej nogę ! Twarz zaczęła mnie palić, co oznaczało, że pojawiły się na niej czerwone jak buraki rumieńce. Grzecznie przeprosiłam i oparłam się o jedno z drzew, daleko od szkoły. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów - Malboro Czerwone. Gdy zaciągnęłam się dymem nikotynowym, czując wielką ulgę nie tylko w płucach , usłyszałam głos chłopaka .
- Córeczka dyrka pali ? - powiedział , wychodząc zza drzewa z szatańskim uśmieszkiem wypisanym na twarzy. W jego oku pojawił się błysk szczęścia.Miał brązowe włosy, czekoladowe oczy, malinowe usta, śliczne kości policzkowe. Miał na sobie garnitur, ale i tak było widać jego umięśnione i wysportowane ciało. Był wysoki, wyższy ode mnie o głowę. Po chwili zdałam sobie sprawę, że się na niego gapię.
- Nie twój interes. - odparłam, z nudów puszczając kółeczka dymne. Jedno z nich wyszło w kształcie serca. Co to ma być ?! - pomyślałam i po chwili zepsułam serduszko. Chłopak się tylko zaśmiał.
- A myślałem, że jesteś grzeczną córeczką tatusia, Violett.
- A co ty tam wiesz ?
- Wyglądasz zupełnie jak ona. Bliźniaczki , hę ? - zapytał i odsunął się w prawo. zauważyłam jak moja siostra podchodzi do niego , rzuca mu się na szyję i mówi ' Hej , jestem tu nowa , mam na imię Alex , zaprzyjaźnimy się ? ' . Miałam ochotę uderzyć się w czoło patelnią. Wywróciłam oczami i spojrzałam na chłopaka.
- Alex ? Śnisz. Nigdy nie byłam taka jak ona i nie będę.
- Och, Viola, Viola. - powiedział , zabierając mi papierosa i zaciągając się.
- Czego ? - odparłam z niechęcią, zabierając mu Malboro i wyrzucając niedopałek. Po chwili zdałam sobie sprawę, że jeden papieros to dla mnie za mało. Wyciągnęłam swoją paczkę i zapaliłam kolejnego, czując głęboką ulgę.
- Może ty się nie zmienisz, ale skąd wiesz, że ona również nie ? Miej się na baczności. Ta szkoła potrafi zmieniać ludzi. - powiedział, wyciągając swoje 66 miętowe. Uśmiechnęłam się lekko. Oparłam się plecami o  drzewo, nadal nie spuszczając go z oka, jakby od tego zależało moje życie. Zaśmiałam się cicho i zabrałam mu papierosa, dając mu swojego. Zaciągnęłam się. Szczerze mówiąc, w swoim życiu próbowałam wiele papierosów, ale mogę przyznać, że ten był najgorszy. Ostry, strasznie ostry. Aż w gardło drapało !
- O człowieku , jak ty możesz to palić . - powiedziałam krztusząc się. On się tylko zaśmiał.
- Dave ! Dave ! - usłyszeliśmy krzyki. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i oparliśmy się wspólnie od drzewo, tak, że nas zasłaniało. Jedną ręką trzymał moje biodro, drugą zaś położył na ramię. Oparł podbródek o moje ramie. Z trudnością obróciłam głowę w lewo, zauważając, że chłopak ma zamknięte oczy.
- Co ty .. - nie zdążyłam dokończyć, bo przyłożył rękę do moich ust. Zaskoczona ugryzłam go. Chłopak od razu zabrał rękę.
- Oszalałaś ?! Dlaczego mnie ugryzłaś ?! - powiedział, masując swoją rękę.
- Oszalałeś ?! Dlaczego zatkałeś mi usta ręką ?! - naśladowałam go. Zaraz potem podeszła do nas dziewczyna o ciemnej karnacji. Miała brązowe włosy sięgające do ramion. Widać było, że same układają się - były kręcone. Miała błyszczyk na ustach i tusz do rzęs, ale oprócz tego nie miała żadnego makijażu. Miała białe kolczyki, czarne jeansy i białą bluzkę. Do tego jej szyję ozdabiał wielki łańcuszek z literą ,, W '' . Miała na sobie 7 cm szpilki.
- Dave .
- Dave ? - zapytałam chłopaka, unosząc jedną brew do góry. Chłopak zacisnął usta w cienką linię , a potem  kiwnął lekko głową.
- Co chcesz Eveline ? - zapytał z uśmiechem .
- Od dziecka ci powtarzam, żebyś mówił mi Eve. Ale mniejsza o to  - podeszła wolnym krokiem do nas i uśmiechnęła się szeroko na mój widok, po czym uściskała mnie. Dosłownie - Jestem Eve, przyjaciółka Dave. Jaka jesteś śliczna ! Dave, to twoja nowa dziewczyna ? Urocza jest ! Ile ma lat ? - zwróciła się do Dave, natomiast on podrapał się po głowie myśląc nad odpowiedzią - Nie ważne zresztą. Jak masz na imię ? Dobra, potem mi powiesz. A który masz pokój ?
- Odpowiem na twoje wszystkie pytania. Mam szesnaście lat, mam na imię Violetta i .. - tym razem ja się podrapałam po głowie - mieszkam w męskim internacie.
- Pełny wypas ! - powiedziała, odrywając wzrok od Dave. Chłopak spojrzał się na mnie z nieopisaną miną. Uśmiechnęłam się lekko .
- A Dave to twój chłopak ?  - zapytałam z promiennym uśmiechem.
- Nigdy w życiu ! - wykrzyknęli razem, a zaraz potem dodał Dave spokojniejszym tonem .
- Kiedyś próbowaliśmy być razem, ale zerwaliśmy po tygodniu. Nie mam dziewczyny, a Eve od roku jest z Willem - Eveline pokazała swój łańcuszek - Ale wracając, co chcesz Eve ?
- John cię woła, podobno ma sprawę. - powiedziała  i poszła podskakując. Dave złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę grupki chłopaków.

***
N.A.
Podoba się rozdział ?
Jedna z czytelników napisała, że podobne jest to opowiadanie do Tajemnic Domu Anubisa. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wpadło mi to do głowy samo, nie wzorowałam się na TDA. Dopiero gdy przeczytałam ten komentarz, zdałam sobie sprawę, że faktycznie jest to podobne do serialu . Ale to opowiadanie jest kompletnie inne. Mogą się znaleźć podobne sceny, ale rzadko . Prawie wcale. Pozdrawiam, Nikola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz